Na stronie postaram się opowiedzieć o Volkswagenie.
Opiszę historię mojej przygody z "volkswagenem Garbusem". Garbus był moim pierwszym autem i nim pozostanie. Postaram się rownież opisać historię karmanna oraz fabryki volkswagena. VW to wieczna marka a model Garbusa czy Karmana na zawsze pozostanie na naszych drogach.
Opisze również historię zmian volkswagena garbusa jak i karmann ghia.





sobota, 14 stycznia 2012

Solina 14.01.2011

Ze względu na nudne dni których dość dużo jest w zimie bo nie ma się za bardzo gdzie wybrać postanowiliśmy wybrać się nad zalew soliński.
Mimo że w piątek troche nasypało śniegu jak i w sobote z rana coś rzuciło nie było tak źle by wyruszyć garbusem w bieszczady.
Szybkie wybranie się z domu bo już po 11 byliśmy w drodze na garaż po auto. Troszke wietrznie się zrobiło ale nie przeszkadzało nam to zbytnio, pozostało tylko zapakowanie się w zielonego i jazda w droge :) kierunek Solina
 Na drogach nie było wogóle śniegu w babicy jedynie delikatnie rzuciło śniegiem i droga na moment zrobiła sie delikatnie biała ale już odbijając w kierunku sanoka droga była czarna. Bez wiekszych przeszkód dostaliśmy się do Leska, pozostało nam pokonać podjazdy pod górki i przed samą soliną czekalo wyzwanie: serpentynki.
Za leskiem droga robiła się już delikatnie biała więc trzeba było ostrożnie jechać by nie zerwać przyczepności co jest bardzo łatwe w autach tylnonapedowych.
W końcu po wolnych podjazdach i przedzieraniach się po delikatnie zaśniezonej drodze dotarliśmy na miejsce.



Wybralismy sie na tame jak widać na zdjęciach pogoda dopisuje :) śnieznobiałe tło delikatny wiaterek i zero opadów. Ruszyliśmy więc na drugą stronę tamy.


Niestety już w drodze powrotnej na parking pogoda troche się załamała i zaczęło sypać sniegiem. Nie osiągaliśmy się zbytnio z powrotem do auta by nie wygladać jak balwanki ale udało nam się zrobić kilka zdjęć które ukazują jak zmienna potrafi być pogoda.


Jak sami widzicie widoczność zdecydowanie zmalała. Pozostało nam tylko ostrożnie wrócić do domu.
Na trasę powrotną wybralismy trasę którą przyjechalismy na miejsce ponieważ wiedzieliśmy jak wyglądała i czego można się spodziewać.

Niestety w lesku nie spodziewaliśmy się aż tak śliskiej nawierzchni, na szczęście bez problemu minęliśmy rondo jadąc za pomarańczowym dostawczakiem który strasznie się bał jechać i popelniał trochę błędów ale nie probowałem go wyprzedzać lecz trzymać się za nim w odpowiedniej odległości. 
Niestety w Zagórzu na serpentynach droga była bardzo śliska, pod światłami samochodów aż się szkliła wtedy popełnił najwiekszy błąd chcąc się calkowicie zatrzymać zamiast wrzucić najnizszy bieg i zjechać spokojnie na sam dół. 
W miedzyczasie wyprzedziło nas 3 auta które niestety również zaczęly chamować bo nie miały wyjścia. Redukcja biegów do najniższego i ostrożne hamowanie zachaszając trochę o pobocze na nie wiele się zdało gdyż auto ciągle jechało w dół, zdecydowałem się na ominięcie aut i powolne zjechanie na sam dół. Na szczęście pod górkę nikt nie jechał ponieważ jedno auto utknęło w polowie nie mogąc ruszyć. 
Powoli więc zjeżdżając w doł na jedynce delikatnie hamując i kontrując co jakiś czas kierownica minąłem kolumnę stojących samochodów i zjechałem w dół gdzie faceta z lawetą ściągnęło na przeciwny pas.
Wyjechawszy już na prostą drogę odetchnęliśmy z ulgą i ostrożnie okolo 40 km na godzine jechaliśmy dalej. 

A tak wyglądał korek pod górkę:



W końcu napotkaliśmy piaskarki które wzięły się do pracy i zaczęły posypywać drogi. Na szczęście za Sanokiem były już inne warunki droga była mokra a temperatura utzrymywała się dodatnia.

I tak z przygodami spędziłem dzień z Moją Kobietką.

 

czwartek, 12 stycznia 2012

małe problemy

Ostatnio od pewnego czasu miałem problemy z silnikiem.
Najpierw miał trudności z odpalaniem ale to sporadycznie raz palił a raz krecił jak głupi a jednak nie zaskoczył.
Zacząłem szukać przyczyny:
-źle wyrególowane gaźniki
-źle ustawiony zapłon
-zatkany układ paliwowy
-niesprawna pompa paliwowa
-słaba masa
te wszystkie rzyczyny zostały podane przez znajomych a mój tato dorzucił jeszcze problemy z układem zapłonowym.

Z gaźnikami nie było wiele roboty podpięcie wakuometrów i sprawdzenei synchronizacji i sprawdzenie zachowania się wskaźników podczas pracy silnika.
Zapłon sprawdzony na lampe i wszystko grało. Palec sprawdzony przeczyszczony styki w kopółce przeczyszczone przerwa na przerywaczu sprawdzona.
Pompa paliwa w końcu siadła wymiana na nową przy okazji sprawdzone przewody paliwowe.

Problemy nadal nie ustąpiły.
Zmieniłem więc kable WN troche się poprawiło ale niestety problemy z odpalaniem nie ustały, w koncu odmówił posłuszenstwa w trakcie powrotu do domu. Szybkie scholowanie i na nastepny dzien wymiana cewki zapłonowej odpalil odrazu krotka przejażdzka by zagrzac silnik i sprawdzić czy nic się nie dzieje, niby bez dziwnych objawów i problemów, więc auto zostaje w garażu.
Dwa dni później ide na garaż, auto wogóle nie odpala zamiana cewek niestety nie pomaga. jedynym rozwiązaniem jest sprawdzenie kondensatora jakiś stary wyciągnięty na szybko ze starego silnika montaż do aparatu i objawy zniknęły auto odpala i jak narazie (odpukać w niemalowane) nie widać objawów z odpalaniem. Pozostaje tylko posprawdzać go przez kilka dni i można powiedzieć że udręki z Garbuskiem trwające około 3 tygodni zostały rozwiązane.

Tak to już bywa kiedy auto stroi swoje fochy :D

Pozdrawiam i za niedługo kolejny wpis odnosnie budowy i odpalania silnika :)

środa, 11 stycznia 2012

silnik 1776 ccm

Prace nad nowym silnikiem trwaly jakies 6 mc ze wzgledu na powolne zbieranie potrzebnych podzespołów jak i dokładne spasowanie wszystkich podzespołów.
Niestety nie obyło się bez przygód, na szczęście nie wyrządziły żadnej szkody ale teraz wiem że części robione obecnie pozostawiają dużo do życzenia, czasami lepiej jest kupić używkę niemiecką niż nówkę psełdo niemiecką.

Silnik po poskładaniu prezentował się następjąco:


silnik przygotowany do odpalenia i wstępnego dotarcia (tzw. run in)